Kiedy wystarczy dowodów?
Poniedziałek, Łk 11, 29-32
To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku..
Scrollujesz social media. Post za postem, informacja za informacją. Algorytm doskonale wie, czego potrzebujesz – zanim Ty sam to zrozumiesz. A jednak ciągle przewijasz. Kolejny artykuł, kolejny podcast, kolejny mega influencer obiecujący klucz do szczęścia. „Pokaż mi dowód, że to działa” – myślisz, zanim klikniesz „obserwuj”.
Jezus stoi dzisiaj przed podobnym tłumem. Ludzie domagają się znaku. Chcą spektaklu, cudu na żądanie, niezaprzeczalnego dowodu. A On mówi coś prowokującego: macie już wszystko, czego potrzebujecie. Problem w tym, że nie chcecie tego zobaczyć.
Przypomina historię Jonasza – proroka, który spędził trzy dni w brzuchu wieloryba, a potem przemienił całe miasto jednym przesłaniem. I historię królowej, która pokonała tysiące kilometrów, by usłyszeć mądrość. Oni nie mieli specjalnych efektów. Nie mieli lajków ani weryfikowanych kont. A jednak rozpoznali prawdę, gdy ją zobaczyli.
„Tu jest coś więcej” – powtarza Jezus. Nie „ktoś równie dobry jak”. Nie „podobny do”. COŚ WIĘCEJ!
Może problem nie leży w braku dowodów, ale w tym, że ciągle podnosimy poprzeczkę? Że szukamy wymówek, żeby nie musieć odpowiedzieć na to, co już doświadczamy? Mieszkańcy Niniwy mieli mniej – nawrócili się bardziej. Królowa miała dalej – przybyła szybciej.
A Ty? A ja?
Ile jeszcze potrzebuję zobaczyć, zanim pozwolę, by ta Obecność coś we mnie zmieniła?



